223 views, 5 likes, 4 loves, 0 comments, 0 shares, Facebook Watch Videos from Trolikowy Świat: Dziecko brudne, dziecko szczęśliwe!!! A wy jak spędzacie ta piękna niedzielę? #taras #piach #dziecko
Przyznam szczerze, że z tym tematem mam mały problem… Moja mama to pedantka, uwielbia porządek, nie spocznie póki nie posprząta. A ja? Ja wychowałam się w jej domu i siłą rzeczy nasiąknęłam tym trochę… No dobra – trochę bardzo tym nasiąknęłam 😉 Dla mamy czysty dom i czyste ubranie były ogromnie ważne. Pamiętam jak w przedszkolu uwielbiałam się bawić w pieska. Uwielbiałam chodzić na czworakach ku niezadowoleniu mojej mamy. Możecie sobie wyobrazić jakie miałam starte spodnie na kolanach przez taką zabawę! Właściwie to jako dziecko rzadko się brudziłam. Dość szybko nauczono mnie, że czystość i schludność to podstawa! Wręcz nie lubiłam „brudnych” zabaw a przynajmniej nie przepadałam za nimi. Tak sobie teraz myślę, że może bym i lubiła, jednak chęć bycia grzecznym i przynoszącym zadowolenie rodzicom była we mnie silniejsza… Nie brudziłam się więc, żeby mama była ze mnie dumna. Jejku, piszę to i jest mi siebie żal… Dziś ciężko przezwyciężyć mi to wszystko i ciężko mi czasem na samą myśl, że moje dzieci uwielbiają godzinami siedzieć w piaskownicy, przynosząc do domu kilogramy piasku w butach. Nie jest mi też łatwo, kiedy dopominają się o farby, klej czy plastelinę. Przecież to wszystko trzeba później posprzątać! Nie chcąc zabraniać im tych wszystkich kreatywnych i tak bardzo przecież lubianych przez dzieci zabaw wyznaczyliśmy z mężem miejsce w naszym domu, gdzie mogą oddawać się tego typu „brudnym zajęciom” 🙂 Szczerze mówiąc zdecydowanie mi łatwiej, kiedy podejmują tego typu działania na podwórku 😉 Choć mania porządku i czystości tkwi we mnie bardzo głęboko, zdaję sobie sprawę, że ograniczając im możliwość ubrudzenia się podczas zabawy, ograniczyłabym im tą zabawę w jakiś 80%. Bo co to za zabawa, kiedy non stop trzeba pilnować żeby się tylko nie wybrudzić?!?! Żeby przekonać się o słuszności tego jakże popularnego hasła: brudne dziecko to szczęśliwe dziecko, wystarczy popatrzeć na nasze bawiące się dzieci i zaobserwować, jaka forma zabawy sprawia im najwięcej radości i co lubią robić wyjątkowo długo. 🙂 Dziś uśmiech na twarzy mojego upapranego dziecka wcinającego loda to nie tylko moje osobiste szczęście ale i krok do przodu w całym moim wcześniejszym spapranym życiu…
Brudne ręce to znak, że dziecko angażuje się w proces twórczy, eksploruje i eksperymentuje. Kiedy dzieci tworzą coś własnymi rękoma, doświadczają satysfakcji z własnych osiągnięć. To uczucie przyczynia się do budowania ich samooceny i pewności siebie.
Szczególnie u dzieci, dla których kontakt z groźnymi drobnoustrojami jest szczególnie niebezpieczny. Tylko czy chowając pociechę w sterylnych warunkach na pewno zapewniamy mu idealne warunki do dorastania?A za naszych czasów…Jeszcze pokolenie dzisiejszych młodych rodziców doskonale pamięta czasy, kiedy brud był dla dziecka synonimem radości. Wszystkie najfajniejsze zabawy odbywały się w towarzystwie błota, piasku lub przy-najmniej brudnej kałuży. Poczynając od piaskownicy i placu zabaw, przez osiedlowe trawniki i rosnące wzdłuż drogi drzewa, aż po pobliskie łąki i pola – słowem wszędzie tam, gdzie można było całym sobą poświęcić się zabawie, było w domu nikogo nie dziwił widok maluchów umazanych kolorowymi farbkami czy kredą, prezentujących czarne od ziemi paznokcie i okurzoną koszulką i pokazujących wyszczerzone, fioletowe od świeżych jagód zęby. Tak, „za naszych czasów” zabawa wyglądała zupełnie inaczej… Czy dziś dzieci już się tak nie bawią?Higiena dziśBawią się. Tym, co uległo najbardziej radykalnej zmianie jest jednak podejście rodziców do czystości i higieny dzieci. Mrożące krew w żyłach historie szpitalne o dzieciach, które przyniosły z piaskownicy zarazki, będące źródłem zakażenia i świadomość, jak wiele niebezpiecznych substancji zawiera ziemia czy woda w kałuży, każą uważnie przyglądać się wyglądowi dziecka podczas oznacza to wcale, że współczesne dzieci nie mają szansy się pobrudzić, jednak nasza interwencja (i sama jej potrzeba) jest o wiele szybsza niż reakcja naszych mam i babć. Mimo iż doskonale pamiętamy radość z umorusanej buzi i podartych spodenek, sami podchodzimy do kwestii czystości u własnego dziecka z dużą na ziemiKontakt z bakteriami jest kluczowy dla budowania układu immunologicznego dziecka. Jego „mały” organizm uczy się odróżniać dobre i złe bakterie, a następnie buduje naturalną barierę się okazuje – całkiem niesłusznie, bowiem brud może być nawet sprzymierzeńcem dziecka. Według badań brytyjskich naukowców kontakt z ziemią (glebą), a konkretniej bakteriami, które się w niej znajdują, mogą pobudzać produkcję serotoniny, czyli słynnego hormonu nieskrępowana zabawa w plenerze wpływa pozytywnie także na ogólny stan zdrowia i rozwój psychofizyczny malucha. Lekarze wciąż też przypominają, iż kontakt z bakteriami jest niezbędny do wytworzenia się naturalnej odporności. Mały organizm musi „nauczyć się” odróżniać dobre i złe drobnoustroje i uodpornić się na te, które mogą mu zaszkodzić. Dzięki kontaktowi z nimi podczas zabawy – na świeżym powietrzu czy w domu – układ immunologiczny dziecka ma szansę prawidłowo się wykształcić i chronić pociechę przed poważniejszymi jak we wszystkim, także tu należy zachować zdrowy rozsądek. Nawyk mycia rąk przed jedzeniem i niewkładania do buzi przedmiotów znalezionych w piaskownicy czy na podwórku musi być maluchowi wpojony jak najszybciej. Podczas kontrolowanej zabawy jednak, zanim upomnimy dziecko, które pozwoliło sobie w zabawie na więcej niż zwykle, oceńmy realnie zagrożenie i zastanówmy się, czy sporadycznie zaczernione od ziemi kolana, zamoczone brudną kałużą spodenki czy „uciapane” farbami rączki są faktycznie zagrożeniem dla naszego potem pozwólmy mu po prostu się świetnie bawić!
897 views, 7 likes, 9 loves, 0 comments, 2 shares, Facebook Watch Videos from Żłobek i Przedszkole Mały Europejczyk: Szczęśliwe dziecko to brudne dziecko ️ Nie ma nic piękniejszego jak zabawy w Czy brudne dziecko to szczęśliwe dziecko? Ile jest prawdy w powiedzeniu „dzieci dzielą się na czyste i szczęśliwe”? DLaczego „brudne” zabawy wpływają korzystnie na rozwój przedszkolaków? Aby się przekonać, wystarczy poobserwować jakie zabawy sprawiają dzieciom najwięcej frajdy. Okaże się, że są to w większości zabawy uważane za „brudne”. Oprócz dziecięcej radości, stoi za nimi kilka innych istotnych korzyści dla rozwoju dziecka. Rozwój motoryczny Dzieci lubią się brudzić. Zabawa piaskiem, błotem, skakanie po kałużach – to ulubione zabawy przedszkolaków na świeżym powietrzu. Nie ma na nie lepszego czasu niż dzieciństwo. Dorosłym już „nie wypada”. Warto pamiętać, że swobodna, może nawet nieco szalona zabawa na świeżym powietrzu doskonale wspiera prawidłowy rozwój motoryczny dziecka, zapobiegając otyłości oraz wadom postawy. Integracja sensoryczna To, że dziecko skacze po łóżku, wspina się na meble, czy tapla w błocie – to nie tylko zabawa. To również ważny bodziec wspierający rozwój jego układu nerwowego. Zdarza się, że dziecko intuicyjnie preferuje pewne zabawy, szukając bodźców potrzebnych jego układowi nerwowemu. Natura podpowiada jak zrekompensować braki. Pewne bodźce mogą okazać się zbyt silne (np. kisiel oblepiający małe rączki), a inne w sam raz (np. zabawa w kałuży). Jeśli dziecko silnie reaguje na bodźce, warto je obserwować, a jeśli objawy będą nas niepokoić – rozważyć diagnozę w kierunku zaburzeń SI. Twórcza zabawa Zabawa w błocie może być formą sztuki 😉 To samo dotyczy prac plastycznych z użyciem farb, kleju, plasteliny, piasku kinetycznego. Kiedy podczas tych aktywności dziecko musi pilnować, aby nie pobrudzić odzieży, jego działania są w istotny sposób ograniczone, a kreatywność przyblokowana. Co to za zabawa, kiedy non stop trzeba uważać, aby się nie ubrudzić? Przedszkolaki dopiero uczą się precyzyjnych ruchów. Lepiej, aby dziecko skupiło się na rysunku lub zamku z błota, niż na własnym wyglądzie. Nauka higieny Nie ma obaw, dziecko nie stanie się niechlujne! Jeśli rodzic obawia się o zniszczenie nowych ubrań, warto do przedszkola zaopatrzyć dziecko w odpowiednią odzież. Może być trochę podniszczona, „spisana na straty” 😉 Ważne, aby dziecko nie bało się jej pobrudzić. Z naszych obserwacji wynika, że dzieci doskonale czują, że sa ubłocone lub przemoczone. Uczą się, że należy się przebrać, a mokre, zabłocone ubrania powiesić na kaloryferze do wyschnięcia. Dlatego nauczyciele pozwalają dzieciom na szaloną zabawę w kałużach, lecz w żadnym wypadku nie jest to z ich strony zaniedbanie. Pedagogika montessoriańska zakłada zapewnienie dzieciom pewnej autonomii, która umożliwia im samodzielne podejmowanie decyzji i budowanie pewności siebie bez zewnętrznej oceny. Zdrowie i odporność Tutaj zarówno rodzice, jak i nauczyciele, starają się znaleźć złoty środek. Z jednej strony wiemy, że kontakt z brudem i drobnoustrojami jest niezbędny do budowania silnego układu immunologicznego, a wychowanie w sterylnych warunkach może przynieść więcej szkody niż pożytku. Z drugiej strony obawiamy się tzw. chorób brudnych rąk. Jak chronić dziecko przed chorobami, aby nie wyrządzić więcej szkody niż pożytku, a jednocześnie nie odebrać mu dzieciństwa? Warto zachować tu zdrowy rozsądek i wpajać dobre nawyki: mycie rąk przed posiłkiem czy nie wkładanie do buzi brudnych rąk oraz przedmiotów znalezionych na podwórku. Czasem warto odpuścić Rodzice dzieci mają różne poglądy na kwestię swobodnej zabawy i czystości dzieci. Jedni twierdzą, że błoto jest nieodłącznym elementem szczęśliwego dzieciństwa, inni mają obawy, że dziecko się przeziębi lub będzie w przyszłości niechlujne. Warto wziąć pod uwagę wspomniane powyżej korzyści rozwojowe, zaopatrzyć dziecko w ubrania, których nie będzie żal pobrudzić i od czasu do czasu pozwolić mu wyszaleć się w „błotku” lub pobrudzić farbami od stóp do głów. Brudne dziecko to szczęśliwe dziecko! Przeczytaj również: >> Dzień w przedszkolu Montessori >> Montessori w domu – proste zabawy dla dzieci w wieku 3-6 lat >> Odwiedź nasz INSTAGRAM Pewna urocza Zosia, uczestniczka naszych półkolonii powiedziała nam, że czytała książkę, w której było napisane, że ,,brudne dziecko to szczęśliwe 22 lipca 2016 Od kilku dni po sieci krąży bajeczny mem dotyczący prania (by KURA): Tak to mniej więcej wygląda w każdej rodzinie. Nawet super wspierający mąż i ojciec nie ogarnie pralki. Czasami podejrzewam, że to jakaś genetyczna nieudolność i trwałe zmiany w mózgu. Ci sami mężczyźni co dłubią w komputerze, 75 kabli do telewizora podłączą, latają szukając pokemonów i używają okularów wirtualnej rzeczywistości, podchodząc do pralki minę mają nietęgą. Asotoosochosi? – to jedyne co potrafią wystękać. Więc my im rozprawkę o programach, kolorach, proszkach, rodzajach. To dziecięce, to dorosłe, czytaj metki. I patrząc na ten błędno – przerażony wzrok dochodzimy do wniosku, że zrobimy to same. Lepiej. Wiadomo. A dzieci? No brudne. I szczęśliwe, nikt nie zaprzeczy. Jak jedzą arbuza to kapie po szyji, brzuchu, kolanach, do skarpet. Jak czereśnie to wsmarowane we włosy, uszy, koszulkę i dywan, że o lodach nawet nie wspomnę… Teraz odpiera się je łatwiej, bo są duzi i szczęśliwie niealergiczni. Odplamiacz, proszek i po sprawie. Jak się nie odpierze to… telefon do mamy i ona odprawi swoją magię i potem jest jak nowe (pewnie dopiero przed śmiercią mi zdradzi co tam z tymi ubraniami tak naprawdę robi, że wszystko się odpiera ;)). Ale kiedyś nie było tak łatwo… Wrażliwa i delikatna skóra maluszka wymagała delikatnego proszku od zawsze. Moja mama opowiadała, że kiedyś nie było to takie proste i prało się w płatkach mydlanych. Wszystko było super, poza tym, że ubranka średnio pachniały, a plamki po jedzeniu słabo się dopierały. Obecnie nie musimy stać przy tarze, ani 'Frani’, jednak wciąż zależy nam na ochronie delikatnej i wrażliwej skóry maluszka. Proszek Bobini jest przyjazny dla portfela mamy, jak również dla dziecka. Hipoalergiczny, niepodrażniający, przeznaczony do prania ubranek mających kontakt ze skórą wyjątkowo delikatną i wrażliwą. Zastosowana formuła chroni kolory ubrań i zapobiega transferowi barwników między tkaninami podczas prania. Receptura oparta na naturalnym mydle (tym, którego używały nasze mamy), skutecznie usuwa zabrudzenia i nie powoduje podrażnień. Może być używany już od pierwszych dni życia. Nie zawiera enzymów, wybielaczy optycznych i barwników, które mogą powodować podrażnienia. Ma bardzo dobre opinie wśród mam (–> TU)! Cechy i funkcje produktu: Hypoalergiczny, zawiera naturalne mydło, dzięki któremu skutecznie usuwa zabrudzenia, dobrze się wypłukuje i nie powoduje podrażnień Dedykowany do ubrań kolorowych – zastosowana formuła chroni kolory i zapobiega transferowi barwników miedzy tkaninami Może być stosowany od pierwszych dni życia Posiada delikatną kompozycję zapachową Nie zawiera enzymów, które w kontakcie ze skórą dziecka mogą wywołać alergie Nie zawiera barwników – które mogą wzmagać reakcję alergiczną, zwiększając wrażliwość skóry na inne składniki Nie zawiera wybielaczy optycznych, które mogą powodować podrażnienia Nie zawiera fosforanów – składników chemicznych, które zanieczyszczają zbiorniki wodne Posiada nowoczesną, skoncentrowaną formułę Został przebadany dermatologicznie Polecany do prania odzieży osób o skórze szczególnie wrażliwej i skłonnej do alergii A mamie po praniu zostaje tylko prasowanie, sortowanie, układanie… :) Mimo że jesień nas nie rozpieszcza to potrafimy i tak się cieszyć każda chwilą. Dziewczyny są zachwycone. Jak się mówi „brudne dziecko to szczęśliwe dziecko”🐻. #gokardy #gokardy🏎 #kochanedzieci #kochnecórci „Brudne dziecko to szczęśliwe dziecko” Wakacje to dla większości z nas czas relaksu i odpoczynku, kiedy możemy pozwolić sobie na wiele atrakcji, które bywają dla nas trudno dostępne poza sezonem letnim. Każdy z nas spędza czas wolny, tak jak lubi. Niektórzy wolą całkowicie oddać się błogiemu lenistwu, tak zwanemu „nicnierobieniu”, zaś inni wolą wypoczywać aktywnie. Do takiego rodzaju odpoczynku można zaliczyć, poza klasycznymi wczasami oraz krótkoterminowymi wycieczkami, również festiwale muzyczne. Jednym z najbardziej znanych jest Przystanek Woodstock. Wbrew pozorom ma on coraz więcej wspólnego z dziecięcym światem, który na swój sposób opanowuje pewną jego część. Co robią dzieci na Woodstocku? Taplają się w błocie? Obserwują nieciekawe zachowania ludzi tam obecnych? A może są świadkami interesującego wydarzenia, dzięki któremu mają szansę zobaczyć obraz prawdziwego życia? Może rozwijają wiele istotnych w dzisiejszych czasach kompetencji i umiejętności? Tylko ten, kto choć raz był na najpiękniejszym festiwalu świata, jakim jest Przystanek Woodstock (w tym roku był to 23. Przystanek), wie, że tak naprawdę to nie tylko muzyka, ale również wiele interesujących przedsięwzięć ma miejsce w tym kilkudniowym małym miasteczku, mieszczącym się na kostrzyńskich polach. Jako kilkukrotna bywalczyni Przystanku Woodstock, tak i w tym roku miałam okazję przyjrzeć się temu, jak dzieci spędzają tam czas, oraz kwestii sprawowanej nad nimi opieki w tym miejscu. Jak wskazuje sama idea festiwalu organizowanego przez Jurka Owsiaka, jego założeniem jest szerzenie miłości, pokoju i tolerancji, zatem nie powinno dziwić, że jest to miejsce dla każdego, w tym również dla dzieci. Coraz częściej można zauważyć tam najmłodsze osoby z odblaskowymi kamizelkami, słuchawkami wygłuszającymi czy z opaskami zawierającymi dane dziecka. Co roku, temu „głośnemu” wydarzeniu, popularnemu na skalę światową, towarzyszy coraz więcej stoisk, stref sportowych oraz miejsc warsztatowych, które tworzą sobie w ten sposób doskonałą okazję do promocji swojego stanowiska. Pośród nich jest wiele miejsc przyjaznych dzieciom w różnym wieku, które zachęcają do aktywności fizycznej, dają możliwość do samodzielnego stworzenia zabawek, a także zachęcają do udziału w warsztatach z innymi uczestnikami Woodstocku. Dzięki braniu udziału w tego typu wydarzeniach dzieci mają okazję nie tylko do poszukiwania czy rozwijania swoich zainteresowań, ale przede wszystkim do tego, co wydawać może się banalne, ale jest piękne w swej prostocie – czyli do kształtowania umiejętności swobodnego wyrażania emocji w kontakcie z drugim człowiekiem. Istnieje wiele sytuacji, w których nie tylko my jako ludzie dorośli, ale również dzieci, obawiamy się wyrażać swoje uczucia czy aktualny stan umysłu. To zupełnie normalne, że się wstydzimy, wzruszamy, cieszymy, płaczemy, boimy. Niestety na co dzień otwartość w wyrażaniu tychże emocji dla wielu ludzi, w tym dzieci w różnym wieku, nie należy do prostych umiejętności. Natomiast Przystanek Woodstock przez te kilka dni w roku jest miejscem, w którym obecni tam ludzie, niezależnie od tego, jak różnią się od siebie, w jakim są wieku, dają upust swoim emocjom i najzwyczajniej w świecie są dzięki temu szczęśliwi. Świadczyć mogą o tym chociażby bezinteresowne uśmiechy obcych ludzi mijanych pomiędzy namiotami, słynne „free hugsy” czy przybijanie piątek. Przyznam, że mimo widocznej większej liczby ludzi dorosłych niż najmłodszych na tym festiwalu, nie widziałam tam dziecka zakłopotanego, bez uśmiechu na twarzy. W tym miejscu każdy jest traktowany tak samo, niezależnie od tego, czy jest to dziecko czy dorosły. Na warsztatach, w których sama miałam okazję uczestniczyć, tematem przewodnim było wyrażanie emocji. Jednym z uczestników było ciemnoskóre dziecko, które naprawdę doskonale odnajdywało się w gronie osób dorosłych i pracowało dokładnie tak samo jak my. Mimo dołączenia do nas w połowie warsztatów, razem z opiekunem, od samego początku wykazywało się niezwykłą aktywnością. Jeśli chodzi o kwestię opieki nad dziećmi w trakcie Przystanku Woodstock, po raz kolejny, raz za razem rozczulał mnie ten sam widok. Kiedy to uśmiechnięci rodzice wraz ze swoimi pociechami kroczyli przez pole w Kostrzynie, czując się swobodnie niczym w domu. Tak właśnie wyjaśniłabym definicję szczęścia, jeśli ktoś kiedyś poprosiłby mnie o to. Przyznam, że nie widziałam tam dziecka, które byłoby zagubione, nie miało rodzica obok siebie czy było zaniedbane. Mimo kłębów kurzu, błota dokoła czy publicznej toalety, naprawdę można spędzić czas na Woodstocku niemal jak w domu. Dodatkowo od kilku lat, aby jeszcze bardziej zadbać o bezpieczeństwo, przed Festiwalem można wykupić sobie miejsce w ogrodzonym miasteczku – tak zwane „ToiCamp”, które jest idealną alternatywą dla ludzi, którzy przyjeżdżają z dziećmi, ale nie do końca ufają pobytom na „otwartym polu”. Jest to obiekt strzeżony, ogrodzony płotem, z własnym sanitariatem. Jak widać, mimo kurzu i brudu, które tworzą klimat, można tam zachować schludność i czystość. Nawet przebywając z dzieckiem. Choć jak mówi wielu z nas, przytaczając znane przysłowie: „Brudne dziecko to szczęśliwe dziecko”.
Natalia Nocuń-Komorowska, eDziecko.pl: "Szczęśliwe dziecko to brudne dziecko" - to wiemy. Co jeszcze daje dziecku szczęście? Joanna Szulc, mama, dziennikarka specjalizująca się w tematyce rozwoju i wychowania: Na ten temat można mówić bardzo długo, ale postaram się podać krótką wersję. Prócz tego, co oczywiste, czyli

Mam fobię! Ogromną fobię. Staram się z nią troszkę walczyć, ale to bezskuteczne. Przeraża mnie czasami fakt, że jest ona trochę uciążliwa. Dopada mnie w miejscach publicznych i muszę sobie wtedy jakoś z tym długich przemyśleniach wcale to moje dziwactwo nie jest takie złe. W końcu się mówi, że brudne dziecko to szczęśliwe dziecko, no ale rączki powinno mieć czyste. Tak jak pisałam wyżej, mam manię czystych rąk. Od razu gdy tylko wchodzę do pomieszczenia muszę udać się do łazienki i porządnie wyszorować moje łapska. Myję je często. Wszczepiam również to zamiłowanie do czystych dłoni Arkowi, co na szczęście nie idzie opornie. Momentalnie prosi o mokrą chusteczkę czy chce iść do łazienki by je dokładnie umyć. Później sprząta wszystko co dookoła się znajduje, by kolejny raz nie pobrudzić rączek. Są też sytuacje, w których nie mam dostępu do ciepłej wody i mydełka, dlatego stosuję inne czyste ręce są tak ważne?Nie muszę żadnej mamie czy tacie tłumaczyć, że nasze maluchy rączkami robią wszystko. Bawią się w błotku, piasku, dotykają listki, kamyczki, zabierają z podłogi różnie przedmioty, a później wkładają do buzi lub proszą o coś do jedzenia. Na rękach możemy przenosić np. rotawirusy i norowirusy, które odpowiedzialne są za biegunki, gronkowce, owsiki czy tasiemce. Tak więc jest się czego bać. Przez dotyk możemy zarazić się wirusem grypy i innych chorób dróg oddechowych. Dlatego higiena rąk jest najprostszą i najskuteczniejszą metodą na zapobieganiu myć ręce, by o około 30% zmniejszyć liczbę zakażeń dróg oddechowych i chorób warto wierzyć temu, że kontakt z zarazkami nas na nie uodparnia i lepiej się przed nimi tak bardzo nie chronić. Nieprawdą jest też, że częste mycie rąk wyjaławia skórę i powoduje choroby (alergie czy uczulenia).Warto pamiętać o zabraniu ze sobą na spacer czy wyjazd w szczególności gdy podróżujemy z dzieckiem, odpowiednich środków do dezynfekcji rąk, gdzie dostęp do czystej wody jest ograniczony, a nasze dłonie narażone na dużo liczbę bakterii. Dziecko po zabawie w piasku czy innej aktywności najczęściej chce jeść albo pić, więc takie preparaty w tym momencie są w tym momencie stosujemy CLEANHANDS – ŻELE ANTYBAKTERYJNE DO RĄK. Małe pojemniczki są bardzo praktyczne, ponieważ mieszczą się w każdej torebce, nie zajmując dużo miejsca ani nie obciążają jej swoją wagą. Ponadto ich wydajność mnie bardzo zaskoczyła. Wystarczy kropelka by całe dłonie zostały bardzo dobrze oczyszczone. Mają przyjemny zapach i szybko się wchłaniają. Są bardzo praktyczne i ratują mnie w wielu sytuacjach, gdyż Arka ręce strasznie brudzą się od kół w wózku, a jeść czy pić zachciewa mu się dokładnie co przejechany kawałek. KONKURS!Przygotowaliśmy dla Was nią konkurs, w którym do wygrania są 3 zestawy ŻELÓW ANTYBAKTERYJNYCH DO musisz zrobić?Polub ŚWIT Pharma i na zdjęcie swojego brudaska pod 3 najlepsze i nagrodzimy 3 osoby zestawem żelów antybakteryjnych do rąk 🙂Na zgłoszenia czekamy do kolejnej środy ( a wyniki ogłosimy w tym samym wpisie dzień później ( Agulinska CiechanowiczMadziaKaskikkProsimy o kontakt na blog@ 28 odpowiedziWarunki spelnione. I zdjecie mojego malutkiego brudaska , bawiacego sie piaskiem i kamyszkami! Czyli to co lubi najbardziej! Pozdrawimy! 🙂Sama radość 🙂…a tak radośnie się zjada zupkę 🙂Oliwier pozdrawia producentów Sudocremu 🙂Maciej wielbiciel gorzkiej czekolady pozdrawia 😉czekoladka 🙂A to moja brudaska Oliwka… Jej mina mówi sama: ” O, Boże! I co teraz???”Mój mąż ma taką manię, dla mnie owszem – ręce myć trzeba, ale tez nie co chwilę, w końcu nasze dzieci też muszą sobie jakoś odporność wytworzyć. Na szczęście pracuję w firmie, która w czystości się specjalizuje i tego typu środków mamy cały zapas 🙂Pomagałem babci wozić węgielkilka minut ciszy, przyłapana, szczęście niesłychane ! moje Miłości 🙂Gratulacje 🙂 ja tez wlasnie wygrałamSok malinowy własnej roboty smakuje najlepiej 🙂Brudna a zarazem słodka buźka :* Moje Kochane słoneczko 🙂To nie ja wypiłem soczek marchewkowy….HaniaDobre było <3Uwielbiam deserki i często pozostawiam resztę na później w bezpiecznym miejscu czyli na mojej buzi:)dziś mama ugotowała mi królika z dynią i marchewką 🙂Zdjęcie robione na szybko, telefonem i dlatego mało wyraźne. Niemniej jednak chciałam uwiecznić ten moment, kiedy to Miki znalazł schowaną tabliczkę czekolady, i w oczekiwaniu na śniadanko, postanowił się lekko z rana posilić. Ten uśmiech mówi wszystko.;) pozdrawiam, Paulina TerleckaMój Kochany Brudasek, bo brudne dziecko to szczęśliwe dziecko 😉Jakub <3A kto zabroni pobudzić się Nutellą 🙂Spaghetti – ulubione danie Kubsztyka 😉Budyniowe love 🙂GrarulacjeWszystkiego trzeba dotknąć i spróbowaćKrystek ogląda bajki na stojąco, bo na stojąco lepiej pyszny arbuz wchodzi 🙂Mamo, to jest pyszne!Dodaj komentarz

W lekcji trójstopniowej wykorzystuje się zazwyczaj trzy elementy ( u młodszych dzieci lub u dzieci z trudnościami w nauce można wykorzystać dwa elementy). Jeśli zatem chcemy nauczyć dziecko pięciu nazw figur geometrycznych (trójkąt, kwadrat, koło, prostokąt, trapez) na początku wprowadzamy jedynie trzy z nich, przy czym wybór Brudne dziecko to… szczęśliwe dziecko!Każda z nas z pewnością pamięta kiedy „utaplana w błocie”, ze ślimakiem w ręku przemierzała ogródek, by z radością pochwalić się swym cennym znaleziskiem z najbliższymi. Przejęcie i radość rodziców, dumnych dziadków i wszystkich obecnych ciotek i wujków była tak wielka, że nikt nawet nie myślał o tym, że się pobrudziłaś. Dlaczego więc teraz często daje się słyszeć: „Uważaj, pobrudzisz się!”, „Nie biegnij bo się spocisz!”, „Zostaw, to obrzydliwe!”? Oddajmy dzieciństwo dzieciom, bo to ich uśmiech, a nie czyste ubranko i gładkie rączki, jest najważniejszy...Kiedy zatem następnym razem, będziesz chciała po raz kolejny poprosić swoje dziecko o to by bawiło się tak żeby się nie pobrudzić lub wywrócić, zastanów się chwilkę i zamiast tego, zaproponuj swojej pociesze ciekawe, a przy tym bezpieczne dla niej zabawy. Oto kilka propozycji:Malowanie farbami od zawsze jest jedną z najchętniej wykonywanych przez dzieci zabaw. Pozwól zatem by Twoje dziecko w pełni odkryło ich tajemnicę za pomocą… paluszków. Nie tylko będzie to dla niego frajda i możliwość w pełni twórczego wyrażenia siebie, ale także ogromna dawka wiedzy – pozna ich konsystencje, dokładnie poczuje zapach, a co więcej poczuje się lepiej podczas malowania. Pędzelek w jego ręku może być bowiem czymś z czym nie czuje się pewnie. Dla odważnych polecam malowanie stopami. Wypróbowałam! I nigdy nie zapomnę okrzyku i błysku radości w oku mojej podopiecznej! Będziesz potrzebować farb (najlepiej plakatowych bo można dobrze zanurzyć w nich paluszki), dużej kartki papieru (najlepiej kilka, bo zabawa z pewnością na jednej się nie skończy), dużej ilości wody i dziecko uwielbia spędzać czas w kuchni. Na początku bawi się naczyniami i akcesoriami kuchennymi, później zaczyna wysypywać makaron i mąkę, a na końcu pragnie szczerze pomóc mamie w przygotowywaniu posiłków. Pozwól mu na to! Wystarczy odrobina mąki, wody i kawałek stołu by Twoje dziecko poczuło się jak prawdziwy szef kuchni. W takiej sytuacji milusiński nie tylko poczuje się potrzebny, ale także wiele się nauczy… Kto wie, może kiedyś naprawdę zostanie mistrzem sztuki kulinarnej?! Od czegoś trzeba jednak zacząć… i nie martw się, że będzie brudny on, stół i połowa mieszkania (bo z pewnością będzie roznosił mąkę po dywanach i dotykał rączkami wszystkich mebli). Możesz np. umówić się z dzieckiem, że po wspólnym gotowaniu należy posprzątać. Klej z mąki i wody łatwo schodzi, nie martw się! Przyda się wszystko co masz w kuchni,a nie będzie Ci potrzebne w najbliższym czasie i jest bezpieczne dla Twojego dziecka oraz duża doza ważne jest by dziecko spędzało jak najwięcej czasu na podwórku – dotleni się, zahartuje, a przy tym będzie zadowolone ze spędzonego ciekawie czasu. Nasze propozycje „brudnych zabaw” na świeżym powietrzu:„W czasie deszcze dzieci się nudzą…” – może i tak, ale tylko w sytuacjach kiedy nikt nie potrafi znaleźć im odpowiedniego zajęcia. Jest mnóstwo atrakcji kiedy z nieba pada deszczyk (oczywiście bierzemy pod uwagę drobny „kapuśniaczek” podczas którego możliwe jest spacerowanie). W takich sytuacjach wystarczy włożyć dziecku kalosze i płaszczyk przeciwdeszczowy. Zabawy znajdą się same, a pierwszym punktem zaczepienia są kałuże: można w nich skakać, przeskakiwać je, okrążać lub szukać patykiem skarbów. Można zatańczyć „taniec słońca” (jaką frajdę będzie miał maluch, kiedy słoneczko wyjdzie zza chmur) lub zbierać ślimaki. Uśmiech murowany!W dni pogodne jeszcze łatwiej zapewnić dziecku dużą dawkę atrakcji. Pozwól mu sturlać się po trawie, pobawić w ziemi czy zrobić orła na śniegu…… kiedy zobaczysz jego uśmiech i wdzięczność w oczach zrozumiesz, że czasami warto przemilczeń to, co akurat wymyśliło Twoje dziecko!
Tłumaczenia w kontekście hasła "brudne dziecko" z polskiego na angielski od Reverso Context: Zostałem pominięty, jak brudne dziecko z nosem przyciśniętym do szyby piekarni, pragnącym chociaż kęs.
Mówi się, że brudne dziecko, to szczęśliwe dziecko, ale czy tak jest naprawdę? Nam, dorosłym, brud kojarzy się z czymś złym i niepoprawnym, tego też uczymy swoje dzieci. Tylko czy taka jest prawda? Czy kilka plam to aż taka katastrofa, żeby wywoływać awanturę i obwiniać bezbronne dziecko, które często nawet nie wie kiedy i gdzie się wybrudziło? Sprawa jest dużo bardziej złożona niż się wydaje z pozoru. Plama plamie nierówna Ogromne znaczenie w tym temacie ma geneza każdej poszczególnej plamki. Te powstałe w wyniku zabawy i dziecinnej nieuwagi powinniśmy wybaczać. Maluch pogrążony we własnym świecie nie pamięta o niczym innym. Ciężko mu skupić się na zachowaniu czystości. Tutaj zdecydowanie brud świadczy o szczęściu i niczym niepohamowanej zabawie. Szczególnie podczas harców na podwórku łatwo o liczne błotne i zakurzone plamy. Te dość łatwo wyprać, dlatego nie ma sensu napominanie malucha, lepiej żeby się wybiegał. Najbardziej irytujące są zabrudzenia powstałe przy jedzeniu i te nijak nie mają się do szczęśliwego dziecka. Maluch, który jest głodny i ma apetyt na daną potrawę zjada ładnie, bez wychlapywania i wyrzucania z talerza. To przy marudzeniu i kapryszeniu łatwo o wywrócenie miseczki. Wtedy rodzic najczęściej bardzo się denerwuje. Raz, że dziecko marnuje jedzenie oraz nie zjada danej potrawy, a dwa, że brudzi siebie i wszystko dookoła. Warto wtedy nieco się uspokoić i poszukać głębszej przyczyny takiego zachowania pociechy. Może dziecko walczy z jakąś infekcją i nie ma apetytu, może podczas przygotowywania posiłku coś podjadł i już napełnił mały brzuszek, a może po prostu mu coś nie smakuje, w końcu dorośli również mają swoje upodobania smakowe i trudno jest im je zmienić. Dziecko ma bardzo mały żołądek i potrzebuje mniej pożywienia niż dorośli. Czasem warto odpuścić jeden posiłek maluchowi i nie zmuszać go do jedzenia, wtedy na pewno wstanie od stołu czysty i szczęśliwy. Jest jeszcze jeden rodzaj brudu, bardzo denerwujący dorosłych. Są to wszystkie plamy powstałe przy mniejszych i większych wpadkach związanych z wypróżnianiem i korzystaniem z toalety. Jedyną radą jest tutaj uzbrojenie się w zapasową bieliznę, cierpliwość oraz pamięć, że to tylko dziecko i ono się jeszcze wszystkiego uczy. Brudni dorośli Przebierając dziecko po raz kolejny w ciągu dnia dobrze jest zastanowić się jak często brudzą się dorośli. Są tacy, którym zdarza się poplamić przy posiłku lub oblać kawą. Uprawiając jakikolwiek sport jesteśmy przygotowani na wszelkie zabrudzenia i zawsze mamy ubrania na zmianę. Bardzo często przy pracach domowych czy w ogrodzie brudzimy się jak dzieci. Nikt jednak nie krzyczy na siebie z tego powodu. Nie powinniśmy zatem tak zachowywać się w stosunku do dzieci i wywoływać w nich strach i poczucie winy z powodu kilku plam. W końcu żyjemy w dobie pralek elektrycznych i na prawdę dobrych środków piorących. 1,6 K views, 24 likes, 15 loves, 1 comments, 11 shares, Facebook Watch Videos from Amelia&Aaron- Wodogłowie&Mukowiscydoza: CZYTAJ DO KOŃCA Ta mała 1. Nadmierna czystość zaburza funkcjonowanie układu immunologicznego Odporność wykształca się poprzez kontakt z drobnoustrojami, bakteriami i wirusami. Dziecięcy układ odpornościowy dopiero ćwiczy i każda kolejna infekcja jest dla niego pewną lekcją, jak sobie radzić w kontakcie z zarazkami. Chowanie dzieci w zbyt sterylnych warunkach uniemożliwia to ćwiczenie. 2. Nadmierna higiena jest jednym z powodów wzrostu liczby zachorowań na różnego rodzaju alergie Układ odpornościowy pozbawiony możliwości trenowania odporności na realnym zagrożeniu wysyła odpowiedź obronną do stosunkowo niegroźnych przeciwników np. składników pokarmowych. Regularny kontakt z brudem i alergenami pozwala chronić przed astmą. 3. Skóra małych dzieci jest jeszcze niezupełnie wykształcona – jest o wiele cieńsza niż skóra osoby dorosłej i nie ma bariery lipidowej Z tego powodu American Academy of Dermatology zaleca, by niemowląt i małych dzieci nie kąpać zbyt często – wystarczy 2–3 razy w tygodniu, chyba że dziecko faktycznie jest bardzo brudne lub spocone. W przeciwnym wypadku wystarczy mycie rąk, buzi i okolicy pieluszkowej. 4. Brudzenie się idzie w parze z rozwojem psychoruchowym Nie ma możliwości, by aktywne, ciekawe świata dziecko się nie pobrudziło, prawda? Próby uchronienia go przed tym będą ograniczaniem jego ciekawości poznawczej, spontaniczności i chęci eksplorowania otoczenia. A wszyscy chcemy raczej je wspierać niż dusić w zarodku. 5. Brudzenie się sprzyja budowaniu samodzielności To, że dziecko jest brudne, jest najczęściej efektem jego pędu do zrobienia czegoś samemu – samodzielnego jedzenia, nalewania napoju, malowania, gotowania. Pozwolenie mu na tę “nieporadność” i pogodzenie się z faktem, że początkowo nie będzie mu to wychodziło idealnie, to przyzwolenie na kształtowanie dziecięcej samodzielności i autonomii. Nie na darmo się mówi, że trening czyni mistrza. 6. Brudzenie się to doskonała zabawa dla zmysłów Podczas zajęć terapeutycznych dla dzieci z zaburzeniami integracji sensorycznej zabawy różnymi maziami i konsystencjami są na porządku dziennym. Dziecięce zabawy błotem i piachem to ich naturalny (i darmowy!) odpowiednik. Robienie babek z piasku albo zupy z błota dostarcza różnorakich bodźców sensorycznych. Pozwala dzieciom odkrywać otaczający świat i prawa fizyki – maluchy poznają nowe konsystencje, struktury i stany skupienia. A przy okazji to po prostu świetna frajda! 7. Brudzenie się rozwija kreatywność To dlatego, że twórcza ekspresja przeważnie jest efektem nieskrępowanej, radosnej i wolnej zabawy. Umożliwienie dzieciom bawienia się na własnych warunkach, bez kierownictwa i sterowania przez osoby dorosłe, wyzwala dziecięcą pomysłowość. To, co dla dorosłych jest zwykłym patykiem, dla dziecka może być najwspanialszym na świecie mieczem, garstka błota zlepiona w dziecięcych łapkach może być najpyszniejszym muffinem. Dziecięca wyobraźnia nie zna żadnych ograniczeń. Rodzice często mają opory przed oddaniem dziecku kontroli i przyzwoleniem na tarzanie się w piachu i błocie. Wynika to po części z obawy przed zarazkami, a po części z tego, że dziecko jest naszą wizytówką. Z tego powodu biała bluzka i czysta buzia wydają się czymś pożądanym. Ale umożliwienie dziecku nieskrępowanej, wolnej zabawy i kontakt z brudem są zarówno jego potrzebą rozwojową, jak i sposobem na budowanie odporności! .
  • n5g3uvcex0.pages.dev/807
  • n5g3uvcex0.pages.dev/970
  • n5g3uvcex0.pages.dev/596
  • n5g3uvcex0.pages.dev/180
  • n5g3uvcex0.pages.dev/107
  • n5g3uvcex0.pages.dev/919
  • n5g3uvcex0.pages.dev/845
  • n5g3uvcex0.pages.dev/483
  • n5g3uvcex0.pages.dev/584
  • n5g3uvcex0.pages.dev/53
  • n5g3uvcex0.pages.dev/433
  • n5g3uvcex0.pages.dev/262
  • n5g3uvcex0.pages.dev/896
  • n5g3uvcex0.pages.dev/487
  • n5g3uvcex0.pages.dev/667
  • brudne dziecko to szczęśliwe dziecko